2 Cieszyńska Majówka – dzień pierwszy

Tak jak obiecałam, co weekend wyruszamy Miniakami na jakieś eskapady. Tym razem padło na Majówkę Pojazdów Zabytkowych na 1200 lecie Cieszyna.

Wstaliśmy za piętnaście piąta by przed dziewiątą zameldować się na zbiórce. Pogoda nas nie rozpieszczała: we Wrocławiu pożegnała nas lekka mżawka a na trasie towarzyszył nam deszcz raz słabszy raz mocniejszy. Prowadzeni Google maps zaliczyliśmy nową A1, niestety tylko 15 kilometrów, dalej objazdami i sporymi dziurami dotarliśmy do Cieszyna. Po zameldowaniu się, nawet nie zdążyliśmy założyć pamiątkowej tablicy i już musieliśmy ruszać w trasę. Towarzyszyła nam policja i straż miejska . Przyjechało koło 20 aut, miało być ponad 30. Pogoda wystraszyła chętnych. W Czeskim Cieszynie byliśmy zdani tylko na siebie i jadąc za drętwym kierowcą w fiacie 126p już na pierwszych światłach zgubiliśmy kolumnę. Po telefonie do komandora rajdu i wskazówkach dojechaliśmy do czekających na nas aut. Mieliśmy też postój w miejscu katastrofy samolotu z polskimi pilotami i kolejny czekając na spóźnione dwa auta.

Przejechaliśmy przez 3 tamy i klucząc krętymi dróżkami dotarliśmy do Fridka Mistka. Na rogatkach czekała na nas policja i konwojowani dotarliśmy do centrum.

Zaparkowaliśmy auta wokół pomnika i udaliśmy się do zamku na zwiedzanko. Zaopatrzeni w rozkoszne muzealne bambosze wysłuchaliśmy wykładu na temat historii zamku w jedynie słusznym języku. Po „zamku” poszliśmy na kawę i ciasteczko gawędząc z panem z Alfy spidera. Była telewizja i wywiady, nas niestety ominęła ta przyjemność mieliśmy zbyt pospolite auto. Na zlot przyjechały aż 3 mini. Robert ze swoim zielonym i srebrny – nowy w miniakowym światku z Cieszyna na zabytkowych blachach. Ruszyliśmy dalej do muzeum tatry w Koprivnicy. Tym razem jechało się nam znacznie lepiej, nikt się nie gubił i bezproblemowo dotarliśmy na miejsce. Muzeum świetne! Zjedliśmy tu posiłek i mieliśmy ponad godzinę na zwiedzanie. Muszę przyznać, że Tatra kojarzyła mi się do tej pory tylko z autami ciężarowymi a tu zobaczyłam wspaniałe egzemplarze osobowe. Linie aut były dość futurystyczne – trzy światła z przodu, dziwna owiewka z tyłu. Dałam im przydomek cartoon cars 😉